Kiedy jest mi naprawdę źle
idę do kawiarni na szklankę czekolady
siadam wygodnie naprzeciw Franciszka Józefa
i dyskutuję z nim tak długo
aż mi przejdzie
o czym rozmawiamy
o życiu
ja zwykle odganiam muchy
on pyta o nowe wiersze
i słucha
słucha
słucha
po czym kradnie łyżeczkę
i oblizuje ją ukradkiem
Nieświadomość wiersza
lecz słowa coraz bardziej dobrane
nieświadomość zmniejsza
się z każdym rytuałem
wolno jawi się kolor
z początku czarno biały
później wbiega w tonację
ogólnej zabawy
żeby stała się czysta
nie musi być natchnieniem
posłuszna i bezdzietna
dziwna wraz z marzeniem
słowa myśli kreślą
nieuświadomione
później z tego pieśnią
ciało jest karmione
o estetyczna zabawo
o wielkie nieznane
chciałbym tu zakończyć mocno
że idzie o prawdę
te dwa wiersze znalezione sprzed 17 lat
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz